Trochę o wycenach. Czyli… czy się szanujesz?

Z czym Ci się kojarzy generalny remont?

Z problemami z fachowcami? A może z dużymi wydatkami?

To posłuchaj historii mojej znajomej.

Miała w planach naprawdę duży remont, z cyklu totalna rozpierducha. Zakładała, że będzie trwał miesiąc, a przeciągnął się prawie do trzech. Czy to była wina fachowców? Uznała, że nie – panowie codziennie pracowali od siódmej rano, zrobili wszystko starannie, przy okazji wykonali jeszcze kilka dodatkowych prac. Po prostu roboty było więcej niż się wydawało, a pogoda dodatkowo wszystko wydłużyła.

No ale był jeszcze temat kasy. 
Nie byli umówieni na dokładną kwotę – ekipa podała jedynie wstępne wyceny prac, na zasadzie „od metra”. 

Ale ta znajoma ma stary i nietypowy w kształcie dom, więc ani nie wiedziała, ile razy trzeba będzie malować, ani ile dokładnie metrów mają jej ściany i drewniane sufity.

Mijały tygodnie, fachowcy nie upominali się o zapłatę. Po długich namowach znajomej i kilku tygodniach pracy wzięli w końcu 6 tysięcy na konto tego, co już zrobili.


Jeśli spodziewasz się teraz akcji w stylu „wzięli kasę i zniknęli”, to nic takiego się nie wydarzyło. Nadal pracowali i nie chcieli już więcej pieniędzy. Kiedy remont zbliżał się do końca, znajoma zaczęła dociskać w sprawie podliczenia – nie żeby się niepokoiła, po prostu chciała zacząć wypłacać kasę z bankomatu.

Panowie się ociągali. Mówili, że muszą dokładnie pomierzyć, że wyślą kwotę smsem. Nie wysłali w umówionym terminie. Twierdzili, że pracowali do późna i już nie mieli czasu pomierzyć. Zabawa trwała kilka dni.

W końcu przysłali smsa z kwotą: 18,5 tysiąca.

Znajoma była przekonana, że tyle ma dopłacić. Nie była zaskoczona, w końcu mowa o ciężkiej pracy, wykonywanej przez prawie 3 miesiące, przez 3 facetów z branży, w której zarabia się teraz naprawdę dobrze. Plus dojazdy, bo dom jest położony z dala od miasta.

Kiedy dodała 18,5 tysięcy do 6 tysięcy wcześniej zapłaconych, wyszło jej, że średnia miesięczna pensja tych naprawdę świetnych fachowców wyniosła około 3 tysięcy. I to full brutto.

A gdzie ZUS, podatki, benzyna, amortyzacja maszyn (mieli ich naprawdę dużo i musiały kosztować fortunę). Takie podejście w liczeniu było dla niej naturalne, bo sama jest freelancerką i wszystkie zlecenia przelicza na to, o co wszystkim ostatecznie chodzi – czyli uczciwe pieniądze na życie.


Dlatego chciała coś dopłacić do tej sumy. I wtedy okazało się, że te 18,5 tysiąca to wycena za całość! A że 6 kawałków już zapłaciła, to ma dopłacić jedynie 12,5 tysiąca.

Ostatecznie przekonała ekipę, żeby zapomniała o tamtej „zaliczce” i przyjęła 19 tysięcy. Czyli w sumie
remont kosztował znajomą 25 tysięcy, a mógłby kilka mniej.


Zgodzili się, choć ewidentnie było im trudno, bo przecież wcześniej podali inne kwoty „z metra”. Po wszystkim wystawili oczywiście paragon, choć znajoma o to nie prosiła.

Zapytała ich, dlaczego tak nisko wyceniają pracę, skoro tyle umieją i pracują legalnie. Przecież dobrych fachowców wciąż brakuje.

Wiesz, co odpowiedzieli? Że dopiero niedawno weszli na rynek, więc nie mogą brać za dużo. Robią remonty od lat, tylko firmę mają od niespełna roku (czego oczywiście klient nie wie).

Ta historia to lekcja o wielu morałach. Czujesz to, co nie?

Możesz to na przykład potraktować jako przypowieść o cenach swoich usług – nie licz na to, że spotkasz na swojej drodze moją znajomą. Ci fachowcy pierwszy raz coś takiego przeżyli. Dlatego jeśli coś umiesz, ceń się od początku – dbaj bardziej o swój komfort finansowy niż klienta.

A druga rzecz – nie chowaj się za swoimi usługami, bądź specjalistą, a nie liczbą metrów kwadratowych (albo znaków). 

Bo towar czy usługę chcemy kupić jak najtaniej, ale pracować wolimy z najlepszymi albo przynajmniej rzetelnymi – i jesteśmy gotowi zapłacić za to więcej.

A co z moją znajomą, która z własnej woli „straciła” 6 tysięcy? Karma wróciła i w ciągu miesiąca zarobiła dwa razy tyle? Albo pozyskała kontrakt życia? Rozczaruję Cię.

Nic takiego się nie wydarzyło. Prawdziwe życie nie wypłaca nagród tak od razu. Ale jest zadowolona, bo mocno doświadczyła poczucia spójności – zrobiła coś zgodnego z własnymi wartościami i ze swoim podejściem biznesowym.

Jeszcze głębiej czuje, że ma prawo oczekiwać dobrej płacy za dobrą pracę. A na dłuższą metę takie rzeczy procentują bardziej niż najmodniejsze praktyki rozwojowe, które – tak na marginesie – kosztują nieraz znacznie więcej niż 6 kawałków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

copy

Zapisz się na bezpłatny
kurs copywritingu!

"12 myków" to moje porady prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
 
  • już ponad 4000 zadowolonych studentów
  • cenne lekcje w luźnej, storytellingowej formule
  • odpal tryb turbo w swoich tekstach
ZAPISUJĘ SIĘ NA KURS
Zapisując się, wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych
na zasadach określonych w Polityce Prywatności.
close-link
Jeszcze możesz się zapisać :)